Do pracy...z pracy...i udało się zdążyć na Latareczki, ale...jakoś nie chciało mi się taplać w błocie, więc tylko do najniższego punktu i nawrotka normalnymi drogami, utwardzonymi :D
Coś dla melomanów i nie tylko...piękny zachód słońca, czyste piękne niebo z gwiazdami i koncert fortepianowej muzyki klasycznej ... Do tego cztery zające, trzy sarny, grupka bażantów i bociany. Tylko czas ograniczony.
Mgła, wszędzie mgła, do tego zamarzająca na ubraniach i rowerze, miało być wolno...niby było :) fizjo mnie zabije :D Dopiero pod Elblągiem wyszło słoneczko.
W Malborku sauna z koleżankami na dzień kobiet :)
A po powrocie jazda z córcią, pomagaliśmy w BikeParku, za plecami zapora...oj sporo wody ;)
Wiosennie tak trochę, bo temperatura kręciła się około 5 stopni a i przebiśniegi piękne znalazłam, całkiem przypadkiem. Wiatr nie pomagał i nie przeszkadzał. Wocławy - Teren ogrodzony, a jak już z tyłu znalazłam furtkę to też siatka blisko ruin zabezpieczająca, więc w głąb nie wchodziłam, a szkoda. :/ za to były po drodze dwa lisy, kuna i wyścig z wielkim zającem - cudo. Psów brak - jeszcze lepiej.
Nocą zawsze jest wyjątkowy klimat :)
Mało widać, ale księżyc towarzyszył mi całą drogę, pięknie świecił i gwiazdy też były, to co lubię najbardziej.