Jeszcze przed przybyciem zawodników 6:20 w Helu...z dziewczynami umówiłam się na 8:30, więc trzeba było znaleźć coś na śniadanko ;)
Na powrocie nie było już tak miło, bo do upału dołączył silny wmording...a do domu trzeba było dojechać ;) także było wolniej, ale do przodu :) wpadłam w drugą nockę i przeżyłam :D